"Od uczniów z ulicy Wodnej spływają dziesiątki
kart i dla nich zsyłam dwa aktualne wiersze
o Janku, by choć na chwilę byli ze mną w mej
rozpaczy, ale i szczęściu, ze żyje wśród was jako
bohater. Dziękuję Wam!"
Matka Janka Bytnara
„Od uczniów z ulicy Wodnej spływają dziesiątki
kart i dla nich zsyłam dwa aktualne wiersze
o Janku, by choć na chwilę byli ze mną w mej
rozpaczy, ale i szczęściu, ze żyje wśród was jako
bohater. Dziękuję Wam!"(1)
Matka Janka Bytnara
To fragment listu Matuli Polskich Harcerzy, Zdzisławy Bytnarowej do młodzieży Zespołu Szkół Gastronomiczno-Hotelarskich w Kaliszu. Jeden z tych, w których matka wyrażała radość, że rozpoczęły się starania, by szkole nadano imię jej bohaterskiego syna. Przez osiem lat zbierano materiały, zdjęcia, listy, dokumenty i książki związane z Jankiem, jego bliskimi i przyjaciółmi. W sierpniu 1993 r. Matulka pisała:
"Czekam jeszcze na odzew szkoły pragnącej mieć imię Janka Bytnara i to byłby koniec moich marzeń, by żył w pamięci zginąwszy za najświętszą sprawę ". Osobą, która przyczyniła się do powstania Izby Pamięci i Tradycji Szkoły była polonistka p. Stefania Wodzińska, inicjatorka nadania szkole imienia Janka Bytnara „Rudego”. 26 marca 1996roku uroczyście nadano szkole imię i otwarto Izbę Pamięci i Tradycji, w której został zgromadzone unikalne książki, przedmioty, fotografie i inne cenne pamiątki związane z postacią i rodziną Janka Bytnara. Pomysł nadania szkole imienia Janka Bytnara „Rudego” i utworzenia Izby Tradycji był wynikiem wieloletniej przyjaźni p. Stefanii Wodzińskiej z matką Patrona p. Zdzisławą Bytnarową, jego siostrą Danutą Bytnar –Dziekańską, pisarką p. Barbarą Wachowicz i warszawsko - łódzkim środowiskiem byłych żołnierzy Armii Krajowej.
Kim był ten, który decyzją Rady Miasta Kalisza został patronem szkoły przy ulicy Wodnej 11-13? Janek Bytnar „Rudy” - urodził się 6 maja 1921 r. w Kolbuszowej. Był synem nauczycielki Zdzisławy z Rechulów i Stanisława, żołnierza Legionów Polskich.
Jan był drobnym i szczupłym chłopcem o charakterystycznej piegowatej twarzy rudych włosach. Razem ze swoimi przyjaciółmi Zośką i Alkiem uczęszczał do jednej z lepszych szkół średnich w Warszawie, Gimnazjum im S. Batorego. W czerwcu 1939r. razem zdawali maturę. W szkole wykazywał szczególne zainteresowanie przedmiotami matematyczno-przyrodniczymi. W czasie nauki od 1934 należał do 23 Warszawskiej Drużyny Harcerskiej im. Bolesława Chrobrego, słynnej "Pomarańczarni", pełniąc od 1936 r. funkcję przybocznego. W 1938 na kursie instruktorskim nad Wigrami uzyskał stopień Harcerza Rzeczypospolitej. Jego dalsze plany życiowe przerwała II wojna światowa. Rudy był chłopcem wyjątkowo uzdolnionym. Interesowały go problemy religijne, kulturalne i społeczne. Początkowo nie skupiał wokół siebie zbyt wielu kolegów, z czasem jednak i on odnalazł grupę swoich „wielbicieli”. Janek miał naturę refleksyjną, przy całym swoim oderwaniu od rzeczywistości był jednak zawsze opanowany i skupiony. Nie interesował się sportem, ale kolegom z zespołu „Buków” imponował zamiłowaniem i umiejętnością majsterkowania.
Nikt tak jak on nie potrafił budować kładek i szałasów. Zdolność do tworzenia różnych wynalazków oraz pomysłowość Rudego zaowocowały podczas akcji „Małego Sabotażu”. To on zajmował się stroną techniczną urządzeń i skonstruował, m. in. stemple kotwic oraz sporządził blok do wciągania flag na latarnie. Gdy jesienią 1939r. Niemcy zajęli Polskę Rudy wraz z przyjaciółmi Alkiem i Zośką przystąpił do organizacji harcerskiej „Szare Szeregi”. Takie cechy charakteru jak: spokój, upór, rozwaga, odpowiedzialność i konsekwencja w działaniu pozwalały mu na podejmowanie coraz to nowych niebezpiecznych zadań. Sprawdził się jako dowódca plutonu „Grup Szturmowych.” Był bardzo dobrym organizatorem. W latach 1941-42 uczęszczał na tajne kursy byłej Państwowej Wyższej Szkoły Budowy Maszyn i Elektrotechniki. 1 lutego 1943 r. ukończył Wydział Mechaniczny, uzyskując tytuł inżyniera mechanika. Uczestniczył w wielu akcjach: "Wieniec II" - napad na urzędnika niemieckiego i "Bracka", w której jako dowódca grupy ubezpieczającej został lekko ranny.
W nocy z 22 na 23 marca 1943 aresztowano Janka wraz z ojcem i osadzono na Pawiaku. W trakcie rewizji znaleziono wiele kompromitujących materiałów. Niemcy nie bez racji byli przekonani, że Janek Bytnar - drobny, kruchy chłopiec nie wyglądający na swoje 22 lata - stanowi ważne ogniwo warszawskiej konspiracji. Dlatego postanowili wydobyć z młodzieńca maksimum zeznań w możliwie najkrótszym czasie, dopóki wieść o aresztowaniu nie rozejdzie się po mieście. „Bicie trwało bez ustanku z parogodzinnymi przerwami - czytamy w „Kamieniach na szaniec”. - Bito go w trzech postawach: na stojąco - pięścią po twarzy i głowie, leżącego na stoiku - kijem i pejczem oraz na podłodze, gdy mdlał, butami po brzuchu i między nogami. Miażdżono mu również podkowami butów dłonie na kamiennej posadzce, gdy leżał wyczerpany bez sił. Bicie kijem ustało dopiero wtedy, gdy kij złamali mu na głowie". Zdzisława Bytnarowa wspominała potem, często ostatnie spotkanie z synem w mieszkaniu prof. Gustawa Wuttke przy ul. Kazimierzowskiej. Na pytanie, co go boli, Janek poruszył jedynym nieobandażowanym palcem dłoni. Tylko to jedno miejsce - centymetr kwadratowy – uchroniło się przed razami siepaczy. Jednak Tadeusz Zawadzki „Zośka", najbliższy przyjaciel Bytnara, od początku nie miał wątpliwości ,że Szare Szeregi w imię najzwyklejszej ludzkiej solidarności muszą odbić jednego ze swych charyzmatycznych przywódców.
26 marca 1943 roku Janek Bytnar został odbity przez oddział Grup Szturmowych Szarych Szeregów w tzw. akcji pod Arsenałem, podczas przewożenia karetką więzienną na Pawiak. Florian Marciniak, naczelnik Starych Szeregów, kierując meldunek do dowództwa Kedywu Komendy Głównej Armii Krajowej, powiedział; „Dnia 26 bm. za pozwoleniem p. Lipińskiego [mjr. Jana Kiwerskiego] wydałem rozkaz odbicia więźniów przewożonych w tym dniu z Szucha na Pawiak. Akcję przeprowadził specjalny oddział Szarych Szeregów Chorągwi Warszawskiej złożony z 25 ludzi pod osobistym dowództwem Komendanta Chorągwi Druha „0rszy”. Akcja miała na celu odbicie Druha Jana Rudego, aresztowanego w dniu 23, którego gestapo badało w sposób bestialski w ciągu dni: 23,25 i 26.Akcja została uwieńczona pełnym sukcesem. Uwolniono: D-ha Jana Rudego i 24 więźniów politycznych.”
Atak na więźniarkę, przewożącą Bytnara, siedmiominutowa wymiana ognia i 15-minutowe dalsze działania w centrum stolicy, uwolnienie „Rudego" i 20 innych więźniów, a wreszcie trwająca kolejne pół godziny seria starć i walk ulicznych w różnych punktach miasta – wszystko to, zdawało się początkiem oczekiwanego powstania. Historia odbicia „Rudego" stała się opowieścią-legendą traktującą o lojalności, solidarności i przyjaźni - uczuciach tak potężnych, że dokonujących niemożliwego. To rzecz o ofierze z własnego młodego życia, oddanego zażycie przyjaciela. Janek umierał w objęciach Tadeusza „Zośki”, który czytał mu ,Testament mój" Juliusza Słowackiego. ”Rudy” – pisze Aleksander Kamiński – trzymał w dłoni rękę „Zośki” i szeptem powtórzył sinymi wargami jedną ze zwrotek: „A kiedy trzeba, na śmierć niech idą po kolei, jak kamienic przez Boga rzucane na szaniec”.
„Rudy" zmarł na skutek obrażeń doznanych w czasie śledztwa 30 marca 1943 r.
- w tydzień po aresztowaniu. Odznaczony krzyżem Walecznych Orderu Virtuti Militari V klasy, został pochowany na Powązkach jako Jan Domański. Matka mogła zobaczyć mogiłę syna dopiero kilka dni później. W pogrzebie nie brała udziału w obawie przed dekonspiracją. Swą wielką miłość do własnego dziecka przelała na tych wszystkich, którym dziękowała "... za pamięć serdeczną, że Janek żyje nadal w aureoli bohatera". W jednym z ostatnich listów czytaliśmy: "Jestem u kresu życia uszczęśliwiona. Oczy przygasły a ręka niesprawna nie zdoła oddać uczuć, które do Was żywię ".
Stanisław Bytnar- bezradny świadek męki syna na Pawiaku - został dwa miesiące później zesłany do Auschwitz, Doczekał ewakuacji obozu, ale w styczniu 1945, tuż przed wyzwoleniem, zmarł na tyfus podczas transportu do Dachau. Zdzisława Bytnarowa „Matula polskich harcerzy”, zmarła w 1994, mając 93 lata . Uczniowie naszej szkoły wraz p. Stefanią Wodzińską, bardzo często odwiedzali Matulkę w Warszawie, chcąc dowiedzieć się jak najwięcej o Janku i jego kolegach. Mieszkała w pokoju, w którym aresztowano Rudego .Na ścianie wisiały portrety syna, a blisko okna zdjęcie otoczone szkolnymi tarczami i proporczykami harcerskimi. Wśród pamiątek szkolna legitymacja i ostatnia fotografia z dedykacją: "Mamusi, aby wiedziała, że syn jest i zawsze kocha - Janek". Pani Bytnarowa była pod najczulszą opieką swej córki Dusi - Danuty Dziekańskiej.
Wiele lat temu na drzwiach ich mieszkania wisiała karteczka: "Drzwi otwarte". Matulka polskich harcerzy pozostała we wspomnieniach jako osoba drobna, krucha "ale pełna niezłomnej nadziei na lepsze, jaśniejsze jutro, uczyła nas miłości niełatwej, umiejętności przebaczania, pamięci i wiary:
„Z ogromnego wzruszenia polały się me łzy rzęsiste na wiadomość , ze Zespół Szkół Zawodowych w Kaliszu – czyni starania o patronat Janka ... Klęczę i choć ból serce ściska dziękuje Bogu, że żył będzie w sercach i umysłach młodzieży jako prawdziwy rycerz bez skazy. "
Są to słowa z ostatniego listu p. Zdzisławy Bytnarowej. Mając 93 lata pamiętała o naszych uczniach, którym życzyła "dobrego zatrudnienia i radości „objęcia pracy zawodowej", dla tych "z pierwszym dzwonkiem" - pomyślnego i twórczego roku szkolnego, nauczycielom "sugestii wychowawczej owianej miłością uczniów". Wszystkie problemy szkoły były jej bliskie, gdyż sama przez wiele lat była nauczycielką. Zdzisława Bytnarowa służyła ofiarnie całe życie, oddając serce, wiedzę i doświadczenie całego bogatego życia przyszłym pokoleniom". Przechowywała głęboko w sercu pamięć o bohaterskiej postawie swego syna i jego przyjaciół z Szarych Szeregów, tych, którzy "potrafili żyć pełnią życia, których czyny i rozmach wycisnęły piętno na stolicy oraz rozeszły się echem po kraju, którzy w życiu wcielić potrafili dwa wspaniale ideały: braterstwo i służbę" .
Dorota Szaleniec- Plichta